Jesteśmy zalani!
Jak zapewne się domyślacie po poprzednich wpisach nadszedł u nas czas na zalewanie posadzek. Jednak aby nie było zbyt słodko zawsze musi wyskoczyć coś nieprzewidzianego, ale to już u nas norma. Mam nadzieję że zaden z naszych przyszłych wykonawców nie odwiedzi naszego bloga bo mógłby sie przestraszyc że i jego dopadnie nasz pech.
A teraz wracając do posadzek -pierwszego dnia było zalane poddasze, drugiego miał być parter, tylko że popsuła się maszyna i był tydzień przerwy między pracami. Podobnie było zresztą przy tynkach. Jakiś pech z tymi maszynami. W każdym razie w końcu było zrobione wszystko i można było cieszyć oko. Czy ktoś tak miał że bał sie potem chodzić po świeżej podłodze? Bo ja jak następnego dnia pojechałam podlewać miałam wrażenie że chodzę po szkle i że coś uszkodze.